🐈⬛ Polak Na Kajaku Przez Atlantyk
Stanisława Skarżyńskiego przez Atlantyk. Karolina Suder 2023-05-10. UDOSTĘPNIJ: Mija 90 lat od przelotu płk. Stanisława Skarżyńskiego przez Atlantyk. Źródło: TVP3 Kraków. To był wyjątkowy lot. 90 lat temu płk. Stanisław Skarżyński, jako pierwszy Polak, przeleciał nad Oceanem Atlantyckim samolotem RWD-5 bis, ustanawiając tym
Na kajaku przez pustynię Przeczytasz w 3 min. W kajaku przez wodospady - zobacz ten film. Przeczytasz w 2 min. Ujarzmij tę rzekę: spływ kajakiem dla wyczynowców. Przeczytasz w 4 min.
Napędza je technologia sprzed 100 lat. Te dziwne statki przewożą samoloty przez Atlantyk. Napędza je technologia sprzed 100 lat. Ten wynalazek powstał 100 lat temu, ale dopiero teraz ludzie zaczęli się nim poważniej interesować. Jak się okazuje, pozwoli on ograniczyć emisję CO2. Airbus, znany głównie jako producent samolotów, ma
Końcówka listopada, przeglądamy wiadomości. Naszym oczom ukazuje się nagłówek o treści Polak powstrzymał nożownika przy pomocy… kła narwala. Już wtedy wiedzieliśmy, że to będzie dobry dzień. W Londynie doszło do ataku terrorystycznego na znanym wszystkim turystom London Bridge. Sprawca został powstrzymany przez przechodniów.
Na niepowodzenia Brytyjczyków wpłynęła częściowo decyzja Churchilla, aby część wojsk przerzucić do Europy na pomoc zaatakowanej przez Niemców Grecji. Alianci pod wodzą brytyjskiego generała Bernarda Montgomery’ego zdołali odeprzeć siły Afrika Korps dopiero na terytorium Egiptu w wielkiej bitwie pod Al‑Alamajn (23
Stanisław Hazner (zmienił nazwisko wraz z rodzicami na Hausner około 1930 roku, po emigracji do Stanów Zjednoczonych) w młodości był nauczycielem ludowym [1]. Już w 1921 roku planował przelot nad Atlantykiem z Ameryki do Europy (pierwszy przelot, Alcocka i Browna, przez Atlantyk nastąpił w 1919 roku) i myśl ta stała się jego celem
REJSY MORSKIE WYCIECZKOWE - z transportem z Polski i polskim pilotem. Szanowni Państwo, poniżej mogą Państwo znaleźć wybrane propozycje rejsów morskich, rzecznych, a także bilety promowe. Pełna oferta dostępna jest w Biurze Podróży AREATOUR - Łódź, ul. Piotrkowska 31, lok. 52 (tel.: + 48 42 630 80 00).
pierwszy parowiec, który przepłynął Atlantyk ★★★★★ dzejdi: BOHOMOLEC: Andrzej, pierwszy Polak, który przepłynął Atlantyk na jachcie ★★★★ Gorol: CZERWIONKA: Krzysztof, w 1993 przepłynął samotnie Atlantyk ★★★★★ Gorol: CIECISZOWSKI: postać z powieści 'Trans-Atlantyk' ★★★★★ sylwek: EMALIA: Amelia
Widok pustego pontonu zdruzgotał ekipę. Lały się łzy. Rejs celebrytów upływał na sprzeczkach i żartach. Do czasu, kiedy uczestnicy "Przez Atlantyk" TVN byli świadkami naprawdę dramatycznej sytuacji. Emocje wzięły górę. Ekipa TVN kontynuuje swój rejs przez Atlantyk. Nie zbaczają z kursu, a podróż przebiega spokojnie, nie
IWuwNV. 110 dni - tyle zajęło Aleksandrowi Dobie przepłynięcie kajakiem z USA do Francji. Choć Atlantyk straszył Polaka prądami i sztormami, to - zgodnie z obietnicą - udało się go pokonać jeszcze przed 71. urodzinami, które przypadają 9 września. Ostatnia, trzecia wyprawa przez Ocean Atlantycki, miała być dla kajakarza zdecydowanie najtrudniejsza. Doświadczony podróznik z Polic płynął bowiem po dużo bardziej wymagającej północnej ścieżce. Przewidywania się sprawdziły, a komplikacje pojawiły się już na samym początku drogi. Jeszcze w Stanach Zjednoczonych, tuż po starcie, Polak natrafił na gwałtowny sztorm, który zmusił go do kilkudniowej pauzy w porcie Barnegat. Stamtąd, gdy woda się uspokoiła, 16 maja wyruszył w ostateczną drogę w kierunku Europy. Tą ścieżką płynął Aleksander Doba Foto: Google Earth Prawdziwy kryzys nastąpił pod koniec czerwca. Około 700 mil morskich od wybrzeża USA, na skutek kolejnego sztormu o sile 8 stopni w skali Beauforta, w kajaku Doby poważnej awarii uległ ster. Istniało zagrożenie, że 70-latek będzie musiał zostać ewakuowany. Na szczęście kajak został naprawiony na oceanie przez marynarzy statku Baltic Light. Doba w krótkiej rozmowie z Piotrem Chmielińskim tak relacjonował końcową fazę wyprawy: - Przez ostatnie trzy doby, od rana do wieczora, walczyłem z prądami, które były dla mnie bardzo zaskakujące. W nocy miałem alarmy kolizyjne, dlatego nie mogłem spać. Końcówkę wyprawy miałem bardzo wyczerpującą, ale satysfakcja jest ogromna - stwierdził. Dziś o godz. 12:45 we francuskim porcie Le Conquet odbyło się oficjalne przywitanie Doby.
Dotarła dziś do nas smutna wiadomość. Nie żyje Aleksander Doba. Informację potwierdziła jego rodzina. „Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia”, napisano na jego oficjalnym profilu na Facebooku. W tym roku podróżnik skończyły 75 lat. Gdy po raz pierwszy przepłynął Atlantyk miał 64 lata. Gdy Aleksander Doba pokonał Atlantyk trzeci raz, skończył lat 71. Dokonał niemożliwego. Samotnie, bez silnika i żagla, tylko wiosłując, jako pierwszy człowiek w historii pokonał drogę z Europy do Ameryki i z powrotem. 22 marca 2018 roku New York Times Magazine zamieścił o nim duży materiał o dał jego zdjęcie na okładkę. Przypominamy niezwykłą historię Aleksandra Doby. Przemek Kossakowski jest wolontariuszem. Ale to nie koniec! Wkrótce chce zostać art terapeutą Aleksander Doba niepokonany Mieszkał w Policach. Pasjonują go sporty ekstremalne. Wylatał 250 godzin na szybowcu. Czternaście razy skakał ze spadochronem. Pływać na kajaku zaczął w klubie kajakowym Alchemik Police w 1980 roku. Szybko zaczął bić rekordy. W roku 1989 w ciągu 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. W całym życiu przepłynął około 100 tysięcy kilometrów. Z Atlantykiem zmierzył się po raz pierwszy w 2010 roku. Przepłynął z Afryki do Ameryki Południowej. W ciągu 99 dni przepłynął ponad 5 tysięcy km. „Żyjemy w czasach nerwowych, tempo życia jest intensywne”, powiedział w wywiadzie dla „Na oceanie miałem możliwość pobycia sam na sam ze sobą. Ani razu jednak się jednak nie nudziłem. Obserwowałem przyrodę, ptaki i ryby, odzywałem się do nich, by głos mi nie zaniknął. Śpiewałem nawet sobie”. Aleksander Doba i wieloryb Specjalny, siedmiometrowy kajak zaprojektowano specjalnie dla niego. Spędził w nim w sumie blisko rok. Jadł liofilizowaną żywność i latające ryby, które lądowały na jego łodzi. Na początku próbował pływać przywiązany do kajaku sznurem, ale szybko przestał, gdy dostrzegł płetwę rekina. Czasami przez wiele dni towarzyszyły mu drapieżne barakudy. Raz tuż obok jego łodzi wynurzył się wieloryb. Niesamowity widok. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia „Przestałem wiosłować, poczułem jego wzrok. Wieloryby, to też ssaki, tak jak i my, więc znaleźliśmy wspólny język. Gapiliśmy się na siebie przez kilka minut. Następnie wieloryb przepłynął obok kajaka w odległości dwudziestu, może dwudziestu pięciu metrów, potem pokazał cały grzbiet z ogonem i zanurkował głęboko. Niesamowity widok, robiący ogromne wrażenie. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia”. Atlantyk wzywa Aleksandra Dobę Pasja, która opanowała Aleksandra Dobę była szalenie niebezpieczna. Nie tylko ze względu na żywioły. Gdy próbował dopłynąć do źródeł Amazonki, dwa razy napadli go bandyci, ogołacając ze wszystkiego. Musiał przerwać wyprawę. W Trójkącie Bermudzkim podczas drugiej wyprawy przez Atlantyk wpadł w pułapkę wiatrową. Przez czterdzieści dni walczył, żeby się z niej wydostać. Gdy urwał mu się ster, 400 kilometrów płynął sterując tylko wiosłami, co przy tak dużym kajaku i silnym wietrze było katorgą. Wtedy też złamał się i dobił do brzegu, żeby naprawić kajak. Wszyscy odradzali mu trzecią wyprawę. Zamierzał płynąć bardzo na północ, gdzie ocean jest bardzo zimny i burzliwy. Oczywiście nie posłuchał. Żeby silne fale nie połamały mu kajaka, musiał ustawiać się do nich prostopadle. Pomagała mu w tym kotwica przywiązana z tyłu kajaka. Gdy w czasie sztormu pękła przytrzymująca ją lina, pełznął po burcie kajaka, żeby przywiązać nową. Cud, że fale go nie zmyły. Gdy urwała się z nim łączność, bliscy w Polsce myśleli, że już po nim. Gdy znów nawiązał kontakt, przysłał filmik nagrany telefonem. Wysłał go żonie, Gabrieli. "Za trzy tygodnie będę miał 71 lat", powiedział. "Jeśli przeżyję”. Wylądował na wybrzeżu Francji 3 września 2017 roku. Płynął z Nowego Jorku przez 110 dni. Samotność Aleksandra Doby Na wodzie wiele miesięcy z nikim nie rozmawia…. Wtedy śpiewał, gada… do siebie i krzyczał (ma osłabiony słuch), żeby się usłyszeć. Albo patrzył do lusterka, żeby zobaczyć ludzką twarz. Kochał samotność, potrzebował być sam ze sobą. „Takie wyprawy dają niesamowitą okazję do poznania siebie. Kiedy nic się nie dzieje i sobie spokojnie wiosłuję to myślę o wszystkim, o tym, co minęło, o tym się dzieje obecnie i o planach na przyszłość. Przebywam sam ze sobą”, powiedział w wywiadzie z Mariuszem Soltanifarem. Kocha samotność, potrzebuje być sam ze sobą Na lądzie czekała na niego żona Gabriela. Mają dwóch synów, Bartłomieja i Czesława oraz dwie wnuczki. Żona długo przyzwyczajała się do pasji Aleksandra. Przed pierwszą wyprawą przez Atlantyk groziła mu rozwodem. „Co zrobisz, gdy będziesz miał kryzys na środku oceanu?”, zapytała. „Nie będę miał kryzysu”, odpowiedział. Wiedziała, że go nie zatrzyma. Ale nie chciała być Penelopą czekającą na Odyseusza. Rzuciła się w wir pracy, jej pasją stała się opieka socjalna. Pomoc dla samotnych matek, ludzi gnębionych przez alkohol i bezdomność. Jej wydział rozrósł się do stu osób. „To mój Atlantyk!, śmiała się. Ale gdy wyruszył po raz trzeci, była wkurzona. Czy teraz koniec jej udręk? Czy Aleksander Doba, kajakarz z tytanu, zostanie w domu? Elizabeth Weil, autorka reportażu w New York Times Magazine zostawia czytelnika w niepewności. „Wyprawa” - powiedział mi. „Na kajaku. Przez ocean. Na razie nie planuję”. Potem dodał: „Ale lubię żeglować". Niestety dziś poinformowano o śmierci Aleksandra Doby. Rodzinie i najbliższym składamy głębokie wyrazy współczucia... Fot. East NewsFot. REPORTER
Doba jest czwartym kajakarzem na świecie, któremu udało się pokonać Atlantyk. Dobił kajakiem do brzegu w miejscowości Acaran niedaleko miasta Fortaleze. Na kajakarza oczekiwali ambasador Polski w Brazylii Jacek Junosza-Kisielewski i przedstawiciele tamtejszej Polonii. Aleksander Doba wypłynął w samotny rejs 26 października 2010 r. z Dakaru w Senegalu. Przepłynął ponad 5,5 tys. km. Dziennie pokonywał od 50 do 80 km. Aleksander Doba: Stary człowiek i morze - Doba jest szczęśliwy i bardzo, bardzo zmęczony - powiedział Arsoba, który uczestniczył w powitaniu kajakarza. Jak wyjaśnił, Doba przez ostatnie dni wyprawy spał po dwie godziny na dobę. Cały czas wiosłował, a po cztery godziny dziennie obsługiwał ręczną odsalarkę, która dostarczała mu wody do picia. Żywił się jedzeniem liofilizowanym, czyli odwodnionym. Jego kajak z zapasami ważył ponad pół tony. Arsoba powiedział, że w czasie rejsu bardzo tęsknił za domowym jedzeniem. - Zabrał ze sobą kilka słoiczków z domowymi konfiturami swojej żony, które jadł tylko w wyjątkowych sytuacjach, by w ten sposób je uczcić - wyjaśnił. Kajakarz w czasie wyprawy nie miał szczególnych problemów ze zdrowiem. Najbardziej dokuczały mu problemy ze skórą - wysypka od słońca i słonej wody. Ma bardzo zniszczone ręce. Doba płynął na specjalnie dla niego zaprojektowanym, niezatapialnym, 7-metrowym kajaku poruszanym jedynie siłą rąk, bez żagla. Kontaktował się jedynie przez telefon satelitarny. Przetrwał na oceanie 5-tygodniowy sztorm, gdy siła wiatru dochodziła do 9 stopni w skali Beauforta i były 7-metrowe fale. Aleksander Doba to najbardziej doświadczony polski kajakarz. Po rzekach, morzach i oceanach kajakiem przepłynął ponad 70 tys. km opłynął samotnie Bałtyk, przepłynął z Polic do Narwiku, a w 2009 r. opłynął jezioro Bajkał. Doba zapowiedział, że po odpoczynku w Brazylii, chce kajakiem pokonać jeszcze 6 tys. km, płynąc wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej i Północnej do Waszyngtonu.
polak na kajaku przez atlantyk